Nowy podatek w Irlandii

0 komentarzy
Irlandia jest jedynym krajem UE, z wyjątkiem Malty, w którym nie ma teraz podatku od nieruchomości. Nie zawsze tak jednak było. 


Podatek od nieruchomości został wprowadzony w 1980 roku. Był on oparty na zasadzie osobistej deklaracji podatnika.
Niestety, liczba oszustw była do tego stopnia rozpowszechniona, że były premier Albert Reynolds zauważył w tamtym czasie, że łatwiej byłoby zidentyfikować kwalifikujące się nieruchomości w Dublinie 4 spacerując tam przez pół godziny, niż zostało to zarejestrowane w urzędzie skarbowym przez wiele lat. Zniesienie podatku od nieruchomości w 1997 roku przyczyniło się do powstania bańki na rynku nieruchomości. 

Obecnie irlandzki rząd pożycza 1,300,000,000 euro miesięcznie na publiczne wynagrodzenia, emerytury i usługi publiczne. 

W obliczu zwiększonego już podatku dochodowego od osób fizycznych (Personal Income Tax) i wielu innych obciążeń, postanowiono więc 
powrócić do idei podatku od nieruchomości w postaci Household Charge. 

Proponowana kwota roczna na 2012 rok to tylko 100 euro. Liczba gospodarstw domowych w Irlandii wynosi około 1,600,000. Jak łatwo policzyć, rząd chce uzyskać tym sposobem 160,000,000 euro w 2012 roku. Niech nie zmyli to jednak uważnych właścicieli nieruchomości. Rządzącym zależy na powstaniu precedensu, aby w kolejnych latach móc już znacznie łatwiej po prostu swobodnie zwiększać tę kwotę. Plany rządowe, wynikające z opublikowanej oficjalnej strategii na temat wyjścia z kryzysu, mówią już o średniej kwocie 500 euro na gospodarstwo domowe, a to z pewnością nie koniec podwyżek. 

Warto zwrócić uwagę, że podatkiem objęty jest każdy właściel nieruchomości, a nie osoba podnajmująca dany lokal. Wobec tego, czy najemcy mogą spać spokojnie? Raczej nie, bo irlandzka organizacja Property Owners Association zaczęła już zachęcać właścicieli do przerzucania opłaty na najemców, choć jest to wyraźnie zabronione przez prawo. 

Jak podają media, 15 senatorów z partii opozycyjnej zapowiedziało, że nie będzie płacić nowego podatku, bo nie zgadzają się z ustawodawcą. Namawiają ludzi, żeby zbojkotować ten nowy podatek. Tylko, czy to coś da? Rząd już zapowiedział, że będzie doliczał wysokie odsetki za brak płatności w terminie, ściągał płatności z prywatnych kont lub potrącał to z wypłat lub zasiłków socjalnych. W ostateczności zaległość ma być dopisywana do hipoteki domu i niemożliwym będzie jego sprzedanie w przyszlości bez uregulowania wszystkich zaległości, a wobec osób uchylających się może być nawet zastosowany areszt. Z drugiej strony, możliwe jest rozłożenie opłaty 100 euro na 4 raty po 25 euro. 

Zachęcanie ludzi do łamania prawa przez senatorów może być uzasadnione jedynie w ograniczonym zakresie. To nie ma zastosowania w tym przypadku. Środki z tej opłaty, mają być przeznaczone na wsparcie władz samorządowych, gdzie nie ma pieniędzy na utrzymanie dróg, chodników, parków czy bibliotek. Opłata nie jest niestety sprawiedliwa wobec tych ludzi, którzy żyją w skromnych domach, w porównaniu do właścicieli większych nieruchomości. Potwierdzono już oficjalnie, że jest to tylko sytuacja tymczasowa. 

Za kilka lat Household Charge ma być zastąpiona systemem wycen nieruchomości i procentowym podatkiem. 

Jak w tym kontekście wygląda deklaracja premiera Enda Kenny, wygłoszona w trakcie debaty budżetowej 6 grudnia? Przypomnijmy, zaproponował on zwiększenie ulg podatkowych od odsetek od kredytu bankowego dla kupujących swoją pierwszą nieruchomość. Wręcz zachęcał młode pary do przyspieszenia decyzji o zakupie swojej pierwszej nieruchomości, gdyż ulga ta ma obowiązywać przez 7 lat, ale tylko dla zakupów w 2012 roku. Kupujący nieruchomości później nie skorzystają z tego przywileju. Czy zależy mu, aby jeszcze więcej osób stało się właścicielami domów i płacili więcej podatków od nieruchomości? 

Czy ta ulga nie przyczyni się do tego, że trzeba będzie płacić więcej w przyszłości w postaci podatku od nieruchomości? Czy ceny nieruchomości, po wprowadzeniu wysokich podatków uzależnionych od ich wartości, nie spadną jeszcze bardziej? Czy warto wobec tego pospieszyć się z zakupem domu i zrobić to w 2012 roku? A może wstrzymać się z taką decyzją i dalej czekać na rozwój wypadków? 


<span class="title">Podziel się z innymi:</span>Share on facebook
Facebook
0
Share on google
Google
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
Linkedin
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *