Polska jeszcze nie zginęła, ale jej przywódcy koniecznie chcą doprowadzić do katastrofy – ostrzega słynny amerykański ekonomista Paul Krugman.
Polska odniosła w Europie relatywny sukces czasie kryzysu. Uniknęła poważnego załamania gospodarczego, które dotknęło wiele państw peryferyjnych w Europie, następnie miała stosunkowo silne ożywienie.
– Ostatnio wzrost gospodarczy znacznie osłabł, głównie z powodu oszczędności oraz niejasnym decyzjom, by konkurować z Europejskim Bankiem Centralnym i w 2011 r. podnieść stopy procentowe. W dalszym ciągu jednak jak na europejskie standardy nie ma tu horroru – wskazuje ekonomista.
Uważa on, że ten relatywny sukces ma duży związek z faktem, że Polska nie tylko zachowała własną walutę, ale zachowała jej płynny kurs.
W rezultacie, w okresie napływu dużego kapitału do peryferyjnych państw UE, polska waluta znacznie się umocniła i gdy uderzył kryzys była w stanie szybko zareagować korektą kursu wymiany.
Krugman zastanawia się, dlaczego w takiej sytuacji Polska chce przyjąć euro.
– Naprawdę jak o tym myślę, to mam ochotę walić głową w mur. Pomyślcie o Hiszpanii, Irlandii, teraz o Cyprze. Jak wiele dowodów potrzeba, by przekonać się, że euro to pułapka? (…) Członkostwo w euro to w najlepszym wypadku hazard. Ale nie; oni ciągle wierzą, że jeszcze jedna szarża kawalerii zwycięży te czołgi – alarmuje.
Czytaj więcej tutaj:
Tomasz J. Kaplan
Źródło: Bloomberg, New York Times, Puls Biznesu