Z Irlandii do USA. Część 2

0 komentarzy
San Francisco położone jest nad Oceanem Spokojnym, wobec czego klimat bywa trochę podobny do tego znanego nam z Irlandii, jest tu wietrznie i mglisto, choć także słonecznie, lecz rzadziej pada deszcz.


Mark Twain powiedział kiedyś: „The coldest winter I have ever spent was a summer in San Francisco”.

Zróżnicowana aura to charakterystyczna cecha San Francisco. Lokalnie na tutejszą pogodę mieszkańcy mówią capricho (hiszp. kaprys). Oceaniczny klimat sprawia, że w mieście jest dużo chłodniej niż w pozostałej części Kalifornii. Im dalej od wybrzeża, tym cieplej.

Temperatury latem wahają się między 15 a 25 st. C, jest więcej pochmurnych dni niż w głębi lądu, często, szczególnie w dzielnicach nadbrzeżnych, utrzymują się gęste mgły.

Pod półwyspem, na którym leży SF, biegnie uskok tektoniczny, przez co San Francisco często jest nawiedzane przez trzęsienia ziemi. Wokół miasta rozciąga się kilka wysp m.in. Alcatraz, gdzie mieści się słynne więzienie. Niestety nie udało mi się tam dotrzeć – bilety należy rezerwować z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Obejrzałem za to wyspę Alcatraz dookoła ze statku, w trakcie rejsu po zatoce San Francisco.

SF leży na 48 wzgórzach, z których część ma wysokie strome stoki, co utrudnia komunikację, ale wygląda przepięknie. Niektórzy zapewne kojarzą ulice San Francisco z serialu o policjantach tej samej nazwie.

SF jest jednym z głównych portów handlowych kraju. To ośrodek bankowo-handlowy, w którym swoją siedzibę ma Bank of America. Zlokalizowane są tu liczne zakłady przemysłu lotniczego, samochodowego, stoczniowego, elektrotechnicznego, elektronicznego (światowe centrum półprzewodników), chemicznego, maszynowego, poligraficznego, drzewnego, odzieżowego oraz spożywczego.

Miasto jest ważnym ośrodkiem naukowym Stanów Zjednoczonych. W obrębie aglomeracji znajdują się 4 uniwersytety, w tym światowej sławy Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley, szczycący się sporą liczbą wykształconych i wykładających na nim laureatów Nagrody Nobla oraz Uniwersytet Stanforda, w którym rozpoczęła się era komputerów osobistych i rewolucja w informatyce, a także Uniwersytet Kalifornijski w San Francisco.

San Francisco trzeba poczuć, trzeba zrozumieć to miasto machinę, miasto opanowanego chaosu, aby zakochać się w nim od pierwszego wejrzenia.

Główna stacja California Train (caltrain) w centrum – o dziwo! – wielkością przypomina PKP w średniej wielkości mieście powiatowym w Polsce.

Miasto jest bardzo zróżnicowane i niejednolite pod względem kulturowym, a mieszkańcy są bardzo otwarci na przybyszy.

Za najbardziej rozpoznawalną budowlę San Francisco uznawany jest Most Golden Gate, długi na 2.7 kilometra.

Jak się okazuje, San Francisco jest miastem samobójców. Statystyki podają, że w Stanach samobójstwo popełnia się co 18 minut. O samobójstwach w San Francisco się nie mówi, to temat tabu, chociaż prawie co tydzień z mostu skacze jedna osoba. Nawet w pociągach wyświetlane są napisy skierowane do samobójców: „Don’t do it. You are not lonely” (Nie rób tego. Nie jesteś samotny). Na moście bez przerwy jest mnóstwo turystów oraz imponująca liczba radiowozów z napisem: „Golden Gate Patrol”.

Poziom życia obywateli jest dość ściśle związany z klimatem. Podobnie jak przemysł filmowy, również bezdomni stwierdzili, że lepiej być w miejscu gdzie przez cały rok świeci słońce, niż na zimnej Alasce czy w Kanadzie. Z tego powodu, w Kalifornii żyje najwięcej bezdomnych – prawie 300,000 osób. Na Florydzie, która zajmuje drugie miejsce w tym niechlubnym rankingu, żyje ich o ponad połowę mniej. Dla porównania, w Polsce liczbę bezdomnych szacuje się na ok. 30,000 osób.

W San Francisco mieści się druga po Nowym Jorku największa Chinatown w USA. Przy odrobinie szczęścia można spotkać Chińczyków grających na skwerku w jakąś odmianę gry 'Chińczyk’.


Niektóre miejscowości w pobliżu San Francisco można określić jako miasteczka bogaczy, np. Belmont. Jest w nich bardzo spokojnie. Nie ma napadów, kradzieży, meneli, ćpunów i jakkolwiek określanej biedoty.

To ekskluzywne sypialnie Doliny Krzemowej. Przed każdym domem trawnik musi mieć standardowe 2 cm wysokości, a chodnik przed domem musi być czysty.


Co mnie osobiście zdziwiło w Kalifornii to przyzwolenie na picie alkoholu wśród kierowców. Nikt nie protestuje, jeśli wyjdziesz z pubu pijany i prowadzisz samochód, ale jeśli spowodujesz wypadek, to nigdy już nie zobaczysz prawa jazdy i pełnego portfela.

Staje się to już takim problemem społecznym, że policja umieszcza znaki drogowe, które zachęcają do donoszenia na pijanych kierowców.
Tomasz J. Kaplan
<span class="title">Podziel się z innymi:</span>Share on facebook
Facebook
0
Share on google
Google
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
Linkedin
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *